Otoczony murem bredni i nonsensu
Stał się nieprzenikniony
Dziś więc nie doczeka swego
Szczęśliwego stosunku porannego
Nie, nie, nie jesteśmy na drzewie
Mówimy o bogu
Śpiewamy o niebie
Siedzi skulony
Dygocąc ze strachu
Przed sobą
I przed własną żądzą
Może jednak musi
Pomnożyć siebie
By móc się odnaleźć
W świecie żywych