Zbrodnia kara grzech litr wina
I tak historia ta się zaczyna...
W pokoju tym po szarym dywanie
Rozsypał się różaniec
Zaczął się mój żywot ze strachem
Odtąd mieszkam z nim tu pod jednym dachem
I co się gapisz przez tą klucza dziurkę...
Miałem tam niejedną schadzkę
Z niejakim Kaczmarskim Jackiem
Nurzaliśmy się w życia dożynki
Dłubaliśmy z ciast rodzynki
Mistrzów śniadania ?
Tak żyła nasza kompania
Kokaina i crack na rusztach
Aż do stu finałów w ustach
Aż do dnia pewnego, wielkanocnego...
I nie pomógł żaden cudowny proszek
Ani wdowie cztery grosze
Na czarną godzinę skryte
W czarnym pasku zaszyte
W innym stadium opętania
Ostatnie swe sprzedał ubrania
Do dziś w kasie pancernej Króla
Wisi jego koszula...
A wiatr jak hulał tak hula
W czarnych tiulach
U Króla na dworze
Też coraz gorzej
Święte Lampy gorzkim żalem lśnią na placach
Paprze się ten zgorzel
Na tym dworze
W stosie pustych kałamarzy
Lśnią diamentowe gęsie pióra
Naród kefir ma na kaca
Czas drugą stronę przewraca...
Do morza dusz głów wpada rzeka
Jadą tu z bliska i z daleka
Tam gdzie horyzontu schody
Ciągną się korowody
Wiezie pociąg dary dla Króla
Puchar Tubę i Okular
Nowe są w lokomotywie Króla
W tej co jeździ dookoła
Jedno wolne miejsce w tylnych rzędach
Dla pewnego dyrygenta...
Pastuszkowie mu śpiewają sto lat
4 starców w aureolach
Ciągną powietrzne sanie
Pora wypić za to spotkanie
I za duszy szaber
Hare Kriszna szaber szaber
U Króla na dworze
Jeszcze gorzej
Święte Lampy gorzkim żalem lśnią na placach
Paprze się ten zgorzel
Na tym dworze
W stosie pustych kałamarzy
Schną diamentowe gęsie pióra
Teraz pomęczymy kota
Nim się zacznie 3 zwrota
Więc wybaczy pan i pani
Krótko będziem was cyganić...
Na Króla dworze po krzywych szynach
Sunie dziejów maszyna
Na wielkim jak świat ekranie
Ustał Króla ze śmiercią taniec i
Tylko mędrcy Syjonu
Nie chcą powiedzieć o tym nikomu
Strach im tak zasznurował usta
Kto...??????
Kto z głośników samochodów
Przemówi do narodu?
Kiedy się ludu tego boi
Nawet ten co nad królem stoi
Komunikat bezlitośnie prosty:
Pan nasz wącha wodorosty
Zamknęły się Króla powieki
Król wszedł do umarłej rzeki
I tak ślepisz przez tę klucza dziurkę
Patrzysz tak przez tę wąską szparę:
Ktoś zrywa z ręki mu zegarek
Ściągają złoty płaszcz przez głowę
Wyrywają zęby platynowe
Martwy sam palec serdeczny
Zgasł na palcu pierścień wieczny
Widzisz ten tłok piekielny w szatni???
Nikt nie chce stąd uciec ostatni
Przemykają chyłkiem pod murem
Szczur za szczurem
Sępy sznurem
Gorzej być nie może
U Króla na dworze
Obce orły błąkają się po salach
Pękają na pół zorze
Słodki Boże mój
Ty
Wiesz że nie mam dokąd już stąd
Spierdalać
Spierdalać
Spierdalać
Spierdalać
U Króla na dworze
Słodki Boże
w stosie pustych kałamarzy
Schną diamentowe gęsie pióra