Yo, tu Leszek. Dobry wieczór pamiÄtniku
Dawno nie pisaÅem, poczekaj skrÄcÄ kilka spliffów
OtworzÄ okno I wygoniÄ kota na dwór
Tylko ja I Ty, podzielimy tÄ noc póŠna póÅ
Mam zÅÄ jesieÅ przyjacielu to nie żal
Tak już jest, wiem, psychikÄ hartowaÅem jak stal
Spokój zaginiony, jak Graal, iluzja
Dni znikajÄ , Åwiat przez szybÄ zza biurka
Drogi pamiÄtniku wiesz, że to nie skarga
To wymiana, litera za każde tik tak z zegarka
Tatuaż z emocji wypalany lutownicÄ niech boli
Warszawskie Antki nie krzyczÄ
I nawet jeÅli to wzmacnia szkielet
Wzmacnia, ale też spala w proch czÄ stkÄ Ciebie
Za dużo toksyn jakbym kÄ paÅ siÄ w kwasie
Nie chcÄ pluÄ jadem I stalówki maczaÄ w kwasie
Drogi pamiÄtniku, teraz chwila o rapie
Jedna metafora, panczlajn na tysiÄ c trafieÅ
JeÅli emeryci sÄ zmÄczeni - zróbcie przerwÄ
Za maÅo wodzów, za wielu Indian chce graÄ na bÄbnie
UsiÄ dź na Åawce, popij Gatorade'm
Stawiaj znaczki na kartce I poÅÄ cz sÅowa z werblem
Rap uczeÅ, student I aktywista
Raper gÅupek, raper prostak, raper faszysta
Kurwa, pamiÄtniku, o co biega?
Wiem, maraton jest fajny, ale nie każdy musi biegaÄ
Nie wszyscy powinni zejÅÄ z drzewa
Stuhr kÅamiesz ziom, od dzisiaj nie każdy może ÅpiewaÄ
Wkurwiony Paganini przebacz
Ale wiesz pamiÄtniku, że gdy kochasz to tak trzeba
Ortodoksja, bo daÅbym siÄ pokroiÄ za rap
Riposta dla tych, którzy szczajÄ z dumy na rap
Za wiele ego, jakbyÅmy nie byli jednoÅciÄ
Mam doÅÄ tego, zabijam debili ÅwieżoÅciÄ
Mam doÅÄ agresji, zamachów na wizerunek
Na kulturÄ, której gÅówny imperatyw to szacunek
ES Zet A Ce U eN E Ka - jeÅli nie znasz znaczenia, to ziom w zÅÄ grÄ grasz
Partaczysz, kozaczysz, ja przyglÄ dam siÄ tym skokom
I rozumiem to - poprzeczkÄ ustawiÅem tak wysoko
Za wielu architektów - maÅo budowniczych
Za maÅo fanów - otaczajÄ nas sami krytycy
Za wielu profesorów - studenci poszli w las
Za wiele sporów - za maÅo dobrych utworów
Drogi pamiÄtniku, daj mi jeszcze chwilÄ
To dla mnie ważne, to pÅynie w każdej mojej żyle
MówiÄ rapem, myÅlÄ rapem
MyÅli ÅapiÄ I przelewam je na papier
Taki Åwiat kiedyÅ sobie wyÅniÅem
I każde "bla bla", to tylko "bla bla"
Bo gdy Bóg jest Twoim ochroniarzem, to oszukasz diabÅa
WiÄc po ulicach chodzÄ jak nieÅmiertelny
Jak miasto, semper fidelis - zawsze wierny
Miasto, wiesz pamiÄtniku, ja zabiorÄ CiÄ nad WisÅÄ
BÄdziemy piÄ, paliÄ, gadaÄ, wspominaÄ, myÅleÄ
To już inne dni, inny ja, inna Warszawa
Bez niej, jeÅli nie ona o niej opowiada
BiÅa siÄ pamiÄtniku, ja patrzyÅem z bliska
To boli, lecz to obowiÄ zek staÄ obok I wytrwaÄ
Lekarze mówiÄ - może odejÅÄ, różne rzeczy mówiÄ
Może je straciÄ, bo trwaÅo przecież tak dÅugo, życie
Åapie siÄ ostatnich chwil, jest gotowa
Lecz widzÄ, że zamiast iÅÄ wolaÅaby je przejÅÄ od nowa
UżyÅa go wiÄc co? Starczy, finisz, meta
Wiem pamiÄtniku tak jest, ale ból to nie detal
Nie pytaj o niÄ , kiedyÅ wyjmÄ z szuflady
HistoriÄ o anioÅach w czasach zagÅady
AnioÅach z Warszawy, sile ducha I dumy
NamiÄtnoÅciach I wierze, która kruszyÅa w proch mury
PamiÄÄ pamiÄtniku, przechowuje relikwiÄ
PamiÄÄ o przewodniku po mieÅcie, maÅej ojczyźnie
MówiÅa myÅl, szanuj matkÄ, speÅniaj marzenia
Kochaj życie jak wariat, wal w pysk jeÅli trzeba
Podpal Åwiat dla tej jednej - spal w cholerÄ
SÅuchaj serca - dni na ziemi nie mamy za wiele
MógÅbym tak dÅugo, pamiÄtniku
Nie mam sÅów tyle, nie ma dni tyle, tyle kartek w notatniku
Aleja Róż pamiÄtam, bÄdÄ tam, sÅowo
Z niÄ , bandÄ maÅych gaÅganów żyjÄ c morowo
Z biglem, stoÅeczne Antki z dobrej szkoÅy
PamiÄtniku nie ma mowy, nie zawracaj pan gÅowy
I tak to dziaÅa, wspomnienia to dziaÅa
StrzaÅ - padam w gruzy, na zawsze rana
Chociaż doÅwiadczenie ponoÄ uczy, pamiÄtniku
Los kuje, ja czasem siÄ zastanawiam
Czy wstanÄ kiedy znów padam
Od losu pstryczek w nos, od życzliwych rada:
"BÄdzie dobrze" - weź spierdalaj... weź idź z naiwnym pogadaj
Git, życie jest, starczy nie wymagam
BiorÄ - dziÄkujÄ, I dalej siÄ zastanawiam
Ból plus sny na jawie, dziwna kombinacja
Aktor tysiÄ ca ról, szatan dziÅ kÄ pie mnie w atrakcjach
TysiÄ ce sÅów, na ramieniu Dżibril
Noc spokoju, pamiÄtniku, noc pamiÄci I modlitwy
On na skrzydÅach, przez miasto razem
SypiÄ c sÅowa wam do snów w postaci marzeÅ
Doktor Strange Parias ale też super bohater
Wyrzutek, ideowiec, co nagi stoi przed Åwiatem
Yo, tu Parker choÄ nie Peter, ja tkam sieÄ z liter, żyjÄ w chmurach choÄ to parter
SÅowa, czas, barter, póŠserio, póŠżartem
PóŠna póŠz bitem, wódka, sok, póŠna póÅ, boom, boom takie życie
PamiÄtniku, wiesz wszystko, Åwiat jest dziwny
Czasem nie wierzÄ, usprawiedliwienia dla naiwnych
Nie kumam, wolno wiÄcej jeÅli tylko coÅ umiesz
PierÅ medali chuja warta gdy masz pusto w rozumie
13-latka, zamknij pysk, przyjmij fakty
Za rÄkÄ z niÄ można ale chodziÄ na huÅtawki
Zatruwasz jej czystoÅÄ sobÄ , bÄdzie miaÅa potem
Dreszcze gdy mÄżczyzna choÄ przejdzie obok
Miej ÅwiadomoÅÄ, mówimy o dziecku do diabÅa
Nie Å¼Ä dam linczu ale obroÅcy idźcie do diabÅa
Smutna prawda, miÅoÅÄ, propaganda
Wysiadam pamiÄtniku po wybojach moralnoÅci jazda!
To nie dla mnie pamiÄtniku, urodziÅem siÄ za maÅy
Ålepy niemal kaleki, kilo 700 wagi
Może dlatego nie kumam, nie pasujÄ I drażniÄ
Nie wiem jak siÄ poruszaÄ I mam jedynie wyobraźniÄ
Nie skarÅ¼Ä losu, to nie obojÄtnoÅÄ
Wygrywam, mam trochÄ sosu, umiem w chwili dostrzec piÄkno
WierzÄ w to, że serce siÄ nie myli
Nazwij to jak chcesz, wyÅmiej, ja wyÅmiejÄ twój pesymizm
Wiara to skarb, bez wiary wola jest jedynie potencjaÅem
NiewypaÅem, skarbem w magazynie
Prawda, wielu siÄ boi, chce siÄ schowaÄ
Też lubiÄ marzenia, nie chcÄ uciec w zÅudzenia
ZmieniaÄ siÄ, pracowaÄ, biÄ w stal rozgrzanÄ
Zanim dom z kamienia, daÄ jej ten zbudowany z ramion
Å»ycie - pamiÄtniku, wciÄ Å¼ jestem fanem
Solo Dolo jak Kid Cudi w zimnym Åóżku nad ranem