Ka¿dego ranka
Z butelk¹ mleka
Ktoœ kradnie mi
Mój spokój dnia
Trochê mi g³upio
G³upio mi...
Ale powtarzam
Powtarzam wci¹¿
Albo oni
Albo oni
Albo ja...
A wieczorami
W telewizorze
Widzê jak œwiat
Swój ogon goni
Zamykam oczy
I myœlê sobie
Kto tu jest winien
Kto winien jest
My czy oni
My czy oni
Aaaaaaaa...
I coraz czêœciej zapominam
Kto w imiê ojca
Kto w imiê syna
I gdzie siê koñczy
Gdzie siê zaczyna
Moja œmieræ...
Wasza wina...
Wasza œmieræ...
Moja wina...
Czyjaœ œmieræ...
Czyjaœ wina...
W imiê ojca...
W imiê syna...