Pędzą po srebrnych szynach pociski na prąd,
Kolorowe pochody wjeżdżają na most!
W swoich drogich taksówkach, oo,
Astronauci na niby wiozą do konstelacji bloków!
Zaraz zacznie się tysiąc świateł!
(zaraz zacznie się tysiąc świateł...)
Zaraz zacznie się biała noc!
(zaraz zacznie się biała noc...)
Może zdążysz, to zobaczysz,
(może zdążysz, to zobaczysz...)
Jak płonie, już płonie
Górny taras!
Tylko jak cię odnajdę w takim kosmosie z okien?
W tej litanii adresów gdzie co noc w każdym oknie
Się trwonią ta-am, i wierzą, wierzą, że
Odlecą przez fantastyczne horoskopy!
I że zacznie się tysiąc świateł!
(i że zacznie się tysiąc świateł...)
I że zacznie się biała noc!
(i że zacznie się biała noc...)
Może zdążysz, to zobaczysz,
(może zdążysz, to zobaczysz...)
Jak płonie, już płonie
Górny taras!
Zaraz zacznie się tysiąc świateł!
Zaraz zacznie się biała noc!
Może zdążysz, to zobaczysz,
Jak płonie, już płonie
Górny taras!