Strachy Na Lachy - Moralne Salto Lyrics

Z krucyfiksu co noc
Patrzy siê na ni¹
Kiedy sk³ada na pó³
Sukienkê tani¹
Nie powie nic kiedy znów
W³o¿y j¹ rano
Wszystko ju¿ o niej wie
Tani stró¿ anio³

Drugi rok stoi tam
Za firank¹
Nie wybaczy mu ¿e
On poszed³ z tamt¹
Wyla³o siê na stó³
Moralne salto
Smutna historia ta
Z dominant¹

Snów dziwnych ma piêæ
Jak palców jej piêæ u d³oni ka¿dej
Œciera swój uœmiech ze starych zdjêæ
Jego uœmiechu czêœæ
G³odne oczy nakarmi
Dobrze wie ju¿ ¿e MY
Siê nie dzieli przez TRZY
Z m³odszymi kole¿ankami i
Jeœli ju¿ ktoœ dziœ puka w jej drzwi
To z ca³ych si³ tylko
Przeci¹g trzaska z³udzeniami
Mocniej wtuli siê w koc
W czarnej godzinie
Nie policzy tych ³ez
Zosta³y w kinie
Po¿egna j¹ dym ze œwiec
Popió³ w kominie
Z krzy¿a zszed³ dziœ w tê noc
Nie bêdzie przy niej

Ona coraz œmielsz¹ ma chêæ
W kuchni palnik z gazem
Sama sobie wydaje siê t³em
a ¿ycie jej puszcza siê p³azem
Ona przeklina ten dzieñ
I siebie przed o³tarzem
Nie pytaj mnie sk¹d o tym wiem
Opowiem ci o tym innym razem...

Snów dziwnych ma piêæ
Jak palców jej piêæ u d³oni ka¿dej
Œciera swój uœmiech ze starych zdjêæ
Jego uœmiechu czêœæ
G³odne oczy nakarmi
Dobrze wie ju¿ ¿e MY
Siê nie dzieli przez TRZY
Zw³aszcza z kole¿ankami
Jeœli ju¿ ktoœ dziœ puka w jej drzwi
To z ca³ych si³ tylko
Przeci¹g trzaska z³udzeniami

Nie fajnie jej z tym
nie pytaj czy jej fajnie
This lyrics has been read 180 times.