Elektryczne Gitary - Napady Lyrics

Już dawno mówił mi dziadek że jestem dziwny przypadek
Dzisiaj nikt nie daje rady na te moje napady
Oj oj znowu czuję - czuję że znów podróżuję
Kiedyż to ja nabrałem ochoty na takie odloty

Bo ja muszę być w ruchu słyszeć wiatru świst w uchu
Nikt nie daje już rady na moje napady

Bo ja muszę być w ruchu - słyszeć wiatru świst w uchu
Nie wróciłem na pierogi - wyszedłem na minut pięć
Widzieli mnie w pół drogi taki ze mnie mąż i zięć
I teraz powiedz kto wie że byłem w Krakowie

Osiedliłem się prawie w dobrym punkcie w Warszawie
Na Centralnym miałem metę dwie koszule i kobietę
Ale wczoraj po śniadaniu widziano mnie w innym ubraniu
Przy całkiem innej dziewczynie - podobno w Szczecinie

Nie pytaj więc czy to ja - wystarczy że coś mnie gna
I gdy taki czuję mus zabieram się i szlus

Choć szybszy jestem niż jeleń kierownik mówił mi że leń
Nie widzieli mnie w pracy trzy lata - taki ze mnie syn i tata
Lekarza nie słuchałem niezdrowo i leków nie brałem ze sobą
Zająłem kolejkę po piernik w Toruniu na wszystko patrzył Kopernik

A rano koło śniadania dotarłem do Poznania
Znowu kolacja w Mrągowie z raną tłuczoną na głowie
Owinięty w wycieraczkę stwierdzili że mam padaczkę
A że cerę niezdrową - stwierdzili że skroniową

Bo ja muszę być w ruchu słyszeć wiatru świst w uchu
Nikt nie daje już rady na moje napady
This lyrics has been read 186 times.